Cześć Jean! Też czytam w pracy, tylko nikt mi nie wyrywa książki i nie wyrzuca. :) Czytam na nudnych spotkaniach on-line, we wszystkich poczekalniach, u lekarza, w serwisie samochodowym, w podróży. I wyglądam odpowiednio głupio, wszyscy z nosem w komórkach a ja w książce - papierowej. W wychodku - nie, to za krótko. 😉
Nie jestem pewien, jak w przypadku wspomnianego wyżej jegomościa, ale od wielu już lat daje się obserwować, w pewnym sensie mit, o tworzeniu z wyższych pobudek. Nie wspominając już o micie weny, natchnienia, i tak dalej. Równie dobrze obsesją można nazwać sytuację, w której człowiek, przez ileś tam lat, wykonuje jedną czynność zawodowo. Obsesja, w zasadzie, to takie bardziej "mityczne" określenie na etos pracy, skrupulatność i systematyczność oraz ukierunkowane na konkretne tory podejście połączone z wnikliwością.