Michaił Bułhakow przepisywał „Mistrza i Małgorzatę” przez trzynaście lat. Wyobrażasz sobie, że zastanawiał się, czy jego dzieło się sprzeda? Raczej o tym nie myślał. Ta opowieść z pewnością go „brała”, „kręciła”, „męczyła” – to była prawdziwa obsesja. Ale dlatego właśnie, że pisał z taką pasją, czytały ją, czytają i będą czytać kolejne pokolenia.
Nie jestem pewien, jak w przypadku wspomnianego wyżej jegomościa, ale od wielu już lat daje się obserwować, w pewnym sensie mit, o tworzeniu z wyższych pobudek. Nie wspominając już o micie weny, natchnienia, i tak dalej. Równie dobrze obsesją można nazwać sytuację, w której człowiek, przez ileś tam lat, wykonuje jedną czynność zawodowo. Obsesja, w zasadzie, to takie bardziej "mityczne" określenie na etos pracy, skrupulatność i systematyczność oraz ukierunkowane na konkretne tory podejście połączone z wnikliwością.