Jesteś w pokoju, w którym oprócz lustra nie znajduje się nic. Czarne ściany otaczają cię ze wszystkich stron. Brak okien, odcina od świata, a w głowie niebezpiecznie szumi. Lustro woła swym milutkim głosikiem, zachęcając cię do podejścia przed jego oblicze. To twój wybór czy podejdziesz, czy zostaniesz, licząc na to że pytania w głowie same kiedyś zniknął. Ale musisz podejść, wiesz że musisz wiedzieć kto tam jest. Czy ty to rzeczywiście ty? Oglądasz lustro z każdej strony, tylko nie tej właściwej. Widzisz jak lśni bez światła , jakby jego czystość przenika wszystko wokół, tylko nie je same. Jedynie ono może być z tobą naprawdę szczere. Ukaże prawdę, której zawsze oczekiwałeś. Jak wtedy się zachowasz? Kogo tam zobaczysz? Co jeśli twoje spojrzenie natrafi na coś czego nie znasz lub nie chcesz znać lub może wręcz przeciwnie ucieszysz się na tak prawdziwy obraz własnej duszy? Wystarczy podejść i zobaczyć. Nawet słowa nie muszą określać tego co widzisz. A może lepiej nie znać prawdy oszukiwać siebie, że wszystko jest tak jak zawsze miało być? Spójrz i powiedz mi kogo tam widzisz? Jak jeszcze nie idę, wiem jaka jest prawda ale nie muszę jej znać, nie chcę. To mi wystarczy. Świadomość, że moje życie zawsze było i będzie prawdziwe. Kiedyś podejdę do lustra, zobaczę siebie i swoje życie. Nie zawsze będę z niego zadowolona, ale może gdy pustka przeniknie mnie całkowicie dojdę do wniosku, że to ten moment, by czyści moje lustro z kurzu i znaleźć tą prawdę.