Biegnę, płomień życia karmi mięśnie
Czuję, ból pochowanych nadziei przygniata boleśnie
Widzę, odległe światło szczęścia weseli zmysły
Słyszę, upadki i powstania, kreowane pomysły
Smakuję, słodycz ludzkich pragnień i gorycz porażki
Myślę, marzenia na skrzydłach umysłu unoszą się jak ważki
Przekraczam linię niepewności, chcąc oswoić lęki
Kruszę mury ciemności, łamiąc strachu szczęki
Czy to tylko sen, czy jednak jawa?
Imaginacja niepewności, wewnętrzna obawa?
Biegnę...nadal biegnę...