Pusty pokój, cztery ściany smutku Stosy pustych chęci, bez nadziei i skutków Na ścianie bezbarwne zwierciadło bezsilności Wypełnione chłodem gorzkich, niespełnionych miłości Odbija się w nim postać, jednak nie ta sama Spowita lekką mgiełką, na sercu widoczna plama On chciałby wrócić, on ciągle walczy Powtarza sobie: koniec! Już wystarczy.. On ciągle walczy, chce odnaleźć siebie Zabłysnąć srebrnym blaskiem, jak gwiazdy na niebie Zwycięstwo jest bliskie, lecz ścieżki kręte Już czas stłuc tą szybę, choć rany odsłonięte Musi się spieszyć, zegar bezlitośnie tyka Orkiestra marzeń wciąż gra, dziwna jest życia muzyka..