C.D.
Następnego dnia, coś podkusiło go jednak by powrócić w to samo miejsce, licząc na rozmowę z zielonooką Łucją. Wszedł do baru, gdzie unosiła się chmura dymu, tak gęsta, że Piotr miał wrażenie, że go pochłonie. Ledwo odnalazł krzesło przy barze, na którym niezwłocznie usiadł. Bał się, że nagle rozpłynie się ono w tej mgle. Zamówił tym razem piwo. Gdy je otrzymał, odwrócił się w stronę, gdzie według tego, co wczoraj zapamiętał, była scena. Oczy zmarszczył, by dojrzeć jakikolwiek ruch. Nic takiego jednak się nie stało, więc zrezygnowany dopił piwo i już miał wychodzić, jedną nogą był już poza barem, gdy nagle ktoś go zatrzymał lekkim szturchnięciem. Odwrócił się gwałtownie, z nadzieją, że to właśnie ona.
To był jednak barman. [...]