Napisałem wiersz.Tekst ze zwrotkami, strofami, nawet paroma rymami. Włożyłem w niego całego siebie. Zrobiłem to dla Ciebie.
Chciałem pokazać Ci świat w moich barwach. Jak bardzo świt podobny jest do zmierzchu, jak jasna potrafi być noc, a dzień mroczny. Ukazałem wszystkie spełnione marzenia ludzi, nie pominąłem żadnego zapomnianego nagrobka. Namalowałem krzyk przewróconego drzewa i uśmiech noworodka. Oddzieliłem błysk od gromu i zamknąłem go w skrzyni bez wieka, by na nowo zdefiniować samotność. Opowiedziałem o pięknie zgniłej trawy na tle szarej tęczy i brzydocie róży, której wyrwano kolce. Ukazałem nienawiść do wszystkiego co da się jedynie kochać i miłość do tego, co nie istnieje. Otworzyłem na oścież wrota swej duszy, niczego nie ukrywając, z umysłem pełnym wstydu i sercem bez odwagi. Opisałem gwiazdę, której światło prowadzi mnie całe życie, jak znikomy jest jej blask na tle innych i jak boleśnie oślepia mnie w czarnych momentach. Napisałem 365 wersów w 12 zwrotkach bez refrenu.
Gdy skończyłem zapłakałem, bez szlochu, łkania, czy jednej łzy, tak jak tylko mężczyzna płakać potrafi. Chciałem Ci go dać, ale skończył w kominku. Nie mogłem Ci tego zrobić. Ofiarować całego siebie, podczas gdy Ty możesz odwdzięczyć się jedynie piękną piersią i zgrabnym tyłkiem. Nie mógłbym dopuścić się takiej niesprawiedliwości. Zamknięcia Cię w poczuci niespełnionej wdzięczności, której i tak nigdy w życiu nie zrozumiesz. Dlatego kupiłem naszyjnik, podarunek, na który Cię stać... zarówno fizycznie jak i duchowo.