Ciszą najgłębszą proszę cię
pomóż mi odnaleźć
błękitu szczęście
i tą miłość w sobie
chce poczuć to co
inni do mnie mówią
że miłością jestem i z miłości stworzona
poszukuje całe przeszłe życie
zobacz ile ziarenek piasku spadło
z przemijalnych dni
cała pustynia mojej duszy
i choć z wiatrem me myśli unoszą się
nad wrzosowiskami
nad bezdrożami
na granicy piekła i nieba
dotykają piękna innych dusz
nadają sens przypływom i odpływom
błękitnych oceanów uczuć
nie zdolne są zaspokoić moich tęsknot
tej pustki co mrok odbija wiecznie
dla siebie nie chce nic
co cenne dla brudnego świata
a jednak cała drżę od pragnień...
dotyku ciepłych dłoni
otarcia łzy co spływa wbrew woli
tej jedności duszy
i spojrzenia, że jestem dla kogoś
wszechświatem
a jednak wbrew temu i pomimo
pobiegnę na wrzosowisko
wspinać się będę na góry
dostrzegę ciebie w bezdrożach
nie mam samotnej natury
pomimo rozdartej duszy i serca obolałego
dam wszystko co tylko potrafię
dostrzegam człowieka innego
przed złem dźwignę tarczę
i serca miecz naostrzę
nigdy już nie pozwolę
by dźgał mnie mroku oszczep!