Często jest źle. Często nie potrafię wytrzymać z ludźmi i ledwie znoszę ich towarzystwo. Często nie potrafię znieść samej siebie. Często wszystko wydaje mi się bezsensowne. Bez iskry. Bez polotu. Bez.. Niczego. Wszystko staje się szare i nic nieznaczące.
Jak kałuże.
Ale wtedy dociera do mnie, że w kałużach odbija się niebo. Gdy po deszczu, czy burzy w końcu nastanie upragniony spokój to niebieskie, czyste, czy też zachmurzone białymi obłokami niebo ukaże się na ziemi. Dosłownie.
I tylko dlatego nie tracę siły. Tylko dlatego, by w szarym zwierciadle dostrzec piękno otaczającej nas rzeczywistości. I nie ważne, czy jest dla nas pozytywna, czy wręcz przeciwnie.
Zawsze jest piękna, tylko musimy nauczyć się to piękno dostrzec.