Pod zasłoną mgieł
Wodospad łez opada.
Za nim jaskinia czasu
Cień tajemnicy kryje,
Tam głuchy wody grzmot
Historię opowiada
O mieście płonących lamp,
Co dzisiaj są niczyje.
W tym mieście ognisk dym
Nie snuje się po niebie
Pośród wygasłych popiołów
Wiatr życia już nie wieje.
Okiennic kamienny wzrok
Odbija się od szyb,
Co jak umarłych oczy
Otwarte nie widzą siebie.
Tam na ulic pustyni
Tańczą wyblakłe listy,
Podmuchem westchnień ciężkich
Znad ziemi unoszone.
W dworców pustych przystani
Nie czeka nikt na bliskich,
Gdzie żadnej już z kamienic
Nikt nie nazywa domem.
Lecz właśnie do tego miejsca
Ucieka nocami dusza
Melodią skrzypiących mostów
Bezwiednie uwiedziona,
Gdy pośród ulic gwarnych
Samotność się lekko porusza,
Azylem najwierniejszym
Zapomnianej osady ramiona.