Dziękuję, czasami pisałam w sposób pośredni, ale ostatnie wydarzenia i to co dzieje się teraz... Nie potrafię pisać o sobie jak o bohaterce kiepskiego filmu. Gram w nim...
Tylko naprawiać powinny dwie osoby. :( A nie jedna. Mąż jest daleko na morzu, kiedy do niego piszę, co u mnie, że się boję wizyty u lekarza - poważna wizyta to on ani słowa... ok, ma pracę, robotę, fajnie, rozumiem, ale czasami trzeba się starać, nawet jak się jest cholernie zmęczonym.
Zawsze mówię młodszym- koleżankom i kolegom, że nie wolno pozwolić odejść tej najważniejszej miłości, że w trudnych chwilach jest łatwo sobie przypomnieć czemu jest się z tym człowiekiem. Że trzeba mieć pewność, że to ten/ta i tej pewności musi starczyć na całe życie. Inaczej zawsze rozmyślasz o tym który był, może to nawet jakaś forma nielojalności wobec tego, co dziś???