Przepraszam, w kwestii Miłości, a nawet miłości, to raczej nie powinienem zabierać głosu. Nie znaju, nie kumam, nie pokazali, nie wyucyli, mnie nie ciągło, nic w sobie naturalnie z nie nie mam, może Bóg mnie opuścił przed ppoczęciem...ale w sumie daje rade.
To, co dość urocze (a czasem wręcz przeciwnie)na tym świecie jest, to fakt, że "ile ludzi-tyle opinii". Dla mnie bycie ludzkim to bycie przede wszystkim czystym wewnętrznie. I nie, nie chodzi mi o polerowanie chociażby wątroby. Wyzbycie się z toksyn kłamstw, małych i większych zdrad, obojętności. Ściągnięcie czasem grubej skóry i delikatniejsze, wyrozumiałe spojrzenie na drugiego człowieka.