Przepraszam, w kwestii Miłości, a nawet miłości, to raczej nie powinienem zabierać głosu. Nie znaju, nie kumam, nie pokazali, nie wyucyli, mnie nie ciągło, nic w sobie naturalnie z nie nie mam, może Bóg mnie opuścił przed ppoczęciem...ale w sumie daje rade.
Prawdziwe uczucie, którego w głębi duszy chyba każdy z nas pragnie, traktuję z niebywałym szacunkiem. Uczucie dojrzałe, mądre, głębokie, nie wyłącznie pożądanie...uczucie zasługujące na szczególne wyróżnienie. Powierzchownie pragnę dać wyraz temu pisząc Miłość wielką literą, głębiej- jestem w stanie ofiarować w imię jej świetności wiele więcej ;)
Zależy jak kto na to spojrzy... Dla mnie myśl ta jest ściśle związana z miłością dwojga ludzi. "miłościami" nazywam niewiele znaczące relacje, które pozornie wydają się nam być miłością, a "Miłością" (jak można się domyśleć) prawdziwe, nieprzemijające, głębokie uczucie tylko raz dane