Autor
Patrick Süskind
Wszystko się po prostu zaciera.1
Wszystko się po prostu zaciera.
„Kontrabasistą nie można się urodzić. Kontrabasistą zostaje się z przypadku i rozczarowania” – [...]
„Kontrabasistą nie można się urodzić. Kontrabasistą zostaje się z przypadku i rozczarowania” – opowiada o sobie tyleż tragiczny, co śmieszny muzyk nieudacznik, bohater [...]
Reklama
Wsparcie na Patronite
To jasne! Muzyka nie może się tak po prostu skończyć!1
To jasne! Muzyka nie może się tak po prostu skończyć!
Tak jak odczuwana jest śmierć – okrutna, lecz dająca schronienie na swym łonie. Dopełnienie życia, płodności, matki ziemi... czyż nie mam racji?1
Tak jak odczuwana jest śmierć – okrutna, lecz dająca schronienie na swym łonie. Dopełnienie życia, płodności, matki ziemi... czyż nie mam racji?
Każdy ma swoje miejsce i robi to, co może. I nie naszą rzeczą jest pytać, jak on do tego doszedł, dlaczego tam zostaje...1
Każdy ma swoje miejsce i robi to, co może. I nie naszą rzeczą jest pytać, jak on do tego doszedł, dlaczego tam zostaje...
Jestem skromnym człowiekiem. Ale jako muzyk wiem, czym jest grunt, na którym stoję; matka ziemia, w której wszyscy tkwimy naszymi korzeniami; źródło siły, z którego czerpie każda myśl muzyczna; jedynie twórczy biegun, z którego lędźwi – mówiąc obrazowo – wytryska nasienie muzyczne... - to ja! Wszystko inne jest biegunem przeciwnym. Wszystko inne staje się biegunem dopiero poprzez kontrabas.1
Jestem skromnym człowiekiem. Ale jako muzyk wiem, czym jest grunt, na którym stoję; matka ziemia, w której wszyscy tkwimy naszymi korzeniami; źródło siły, z którego czerpie każda myśl muzyczna; jedynie twórczy biegun, z którego lędźwi – mówiąc obrazowo – wytryska nasienie muzyczne... - to ja! Wszystko inne jest biegunem przeciwnym. Wszystko inne staje się biegunem dopiero poprzez kontrabas.
Bo w tym magnetycznym polu pomiędzy tu i tam, wysoko i nisko rozgrywa się wszystko to, co w muzyce ma sens; tam rodzi się muzyczny sens i życie, tak, po prostu życie.1
Bo w tym magnetycznym polu pomiędzy tu i tam, wysoko i nisko rozgrywa się wszystko to, co w muzyce ma sens; tam rodzi się muzyczny sens i życie, tak, po prostu życie.
Bo muzyka jest czymś bardzo ludzkim. Niezależnym od polityki i historii. Czymś ludzkim w sensie ogólnym; powiedziałbym, że muzyka jest przyrodzonym konstytutywnym elementem ludzkiej duszy.1
Bo muzyka jest czymś bardzo ludzkim. Niezależnym od polityki i historii. Czymś ludzkim w sensie ogólnym; powiedziałbym, że muzyka jest przyrodzonym konstytutywnym elementem ludzkiej duszy.
[...] że muzyka jest wielką tajemnicą, misterium, i im więcej się o niej wie, tym trudniej oddać słowami jej sens.1
[...] że muzyka jest wielką tajemnicą, misterium, i im więcej się o niej wie, tym trudniej oddać słowami jej sens.
Nie, nikt z pewnością kontrabasistą się nie rodzi. Do kontrabasu dochodzi się okrężną drogą, przez przypadek i rozczarowanie.1
Nie, nikt z pewnością kontrabasistą się nie rodzi. Do kontrabasu dochodzi się okrężną drogą, przez przypadek i rozczarowanie.
Wyobrażenie, że wystarczy mi „rozstać się z życiem” – jak się uprzejmie zwykło nazywać ten zabieg – aby za jednym zamachem ujść wszelkich przeciwności i krzywd, miało w sobie coś niezmiernie krzepiącego i wyzwalającego. Łzy obeschły. Drżenie ustało. Na świat znowu zstąpiła nadzieja. Tylko trzeba to zrobić zaraz. Natychmiast. Zanim się rozmyślę.1
Wyobrażenie, że wystarczy mi „rozstać się z życiem” – jak się uprzejmie zwykło nazywać ten zabieg – aby za jednym zamachem ujść wszelkich przeciwności i krzywd, miało w sobie coś niezmiernie krzepiącego i wyzwalającego. Łzy obeschły. Drżenie ustało. Na świat znowu zstąpiła nadzieja. Tylko trzeba to zrobić zaraz. Natychmiast. Zanim się rozmyślę.
Tytułowy pan Sommer – wysoki, chudy, z nieodłączną laską i plecakiem – dziwnym [...]
Tytułowy pan Sommer – wysoki, chudy, z nieodłączną laską i plecakiem – dziwnym trafem zawsze pojawia się przed bohaterem w ważnych chwilach jego [...]
Siła, która to spowodowała, nazywa się siłą ciężkości. Nie tylko od środka trzyma świat, żeby się nie rozleciał, ale ma też tę pokrętną właściwość, że wszystko, małe czy duże, ciągnie przemocą ku sobie, i tylko kiedy spoczywamy w łonie matki albo w charakterze nurków lawirujemy pod wodą, pozornie spuszcza nas ze smyczy.1
Siła, która to spowodowała, nazywa się siłą ciężkości. Nie tylko od środka trzyma świat, żeby się nie rozleciał, ale ma też tę pokrętną właściwość, że wszystko, małe czy duże, ciągnie przemocą ku sobie, i tylko kiedy spoczywamy w łonie matki albo w charakterze nurków lawirujemy pod wodą, pozornie spuszcza nas ze smyczy.
Przepaść nęciła. Kusiła uwodzicielsko. Niejako wabiła: „no, chodź!” Pociągała jak gdyby za niewidzialne sznurki, „no, chodź!”. I było to łatwe. Dziecinnie łatwe.1
Przepaść nęciła. Kusiła uwodzicielsko. Niejako wabiła: „no, chodź!” Pociągała jak gdyby za niewidzialne sznurki, „no, chodź!”. I było to łatwe. Dziecinnie łatwe.