Splecione palce ich dłoni sprawiały, że nie mogli odejść od siebie dalej niż na odległość ręki. To i tak było zbyt wiele. Chciała mieć go dziś jeszcze bliżej.
-No chodź już! - pospieszała go. On mimo wszystko zatrzymywał się co chwilę, całując ją i pokazując palcem coraz to ładniejsze widoki - widoki, które ona doskonale znała, a pomimo wszystko w jego towarzystwie wydawały się być przynajmniej o stokroć piękniejsze. W myślach miała jednak, tylko miejsce, w które koniecznie chciała go tej nocy zaprowadzić.
Niebo było zachmurzone. Księżyca nie było widać zza ogromnej ilości chmur. Nawet nie liczyła na to, że chociażby na chwilę pokaże się, by oświetlić ich twarze. Okazało się jednak, że ten ktoś u góry chciał, aby wszystko [...]