Zaklinano Cię, kochana,
w obrazach, posągach, w wierszach.
Zaklinano Cię, w tańcu spoconych ciał, w ukrywanych ich oddechem.
Opisując, jak opisuje się powietrze, stal i kamienie, fizycznymi wielkościami i tajemniczą magią chemii.
A Ty - od wieków nieuchwytna, ulotna niczym marzenie, wymykasz się człowieczemu bytu,
nie dając się złapać - bo Stwórca nie nadał Ci kształtu, żadnego atomu, za który można Cię uchwycić.
Więc jesteś niczym chmury wiatrem gnane w przestworzach,
bez granic - terytorialnych i ekonomicznych.
I tak byłaś, jesteś i będziesz, chociażby w oczach dziecka i matki, w idealnych ich spojrzeniach, bez zależności, bez uwarunkowań.
Choć i tam jesteś nieokreślona, bez masy, miary i echa.
Pozwalasz sobą oddychać, nie dając zamknąć się w płucach, bo marna dla Ciebie [...]