Dla Kanta nawet małżeństwo nie miało nic wspólnego z miłością. "To tylko umowa i miłość nie może stanowić podstawy ani celu dla wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej, ponieważ moralność Kanta jest moralnością „obowiązku”, a skoro „wszelki obowiązek jest przymusem” „według prawa”, to jeżeli „coś czyni się więc z przymusu, to nie dzieje się z miłości”.
Co do nieba gwiaździstego nade mną. Nie zapominajmy że tam. gdzie mieszkał Kant, w Królewcu (Koenigsberg) niebo jest niesamowicie gwiagwiaździste. Tam człowiek jest sam na sam ze wszechświatem. Kant znalazł w sobie to jedyne, które pozwoliło mu ostać sie w nieskonczonosci. Prawo moralne.