***
szukam świata
w którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata
w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem
- Jarosław Borszewicz
Poezja · Wątki dotyczące poezji - autorów, wierszy, interpretacji.
Napisz pierwszy komentarz w tym wątku lub dodaj swój głos do dyskusji.
***
szukam świata
w którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata
w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem
- Jarosław Borszewicz
Julian Tuwim
Erotyk
Już się o grzechy noce proszą,
Już z wiosny znów jak z bólu krzyczę,
Nieubłaganą mnie rozkoszą
Zakuj w ramiona ratownicze!
A jeśli zacznę się na nowo
Wyrywać zbuntowanym ciałem,
Powiedz mi wreszcie pierwsze słowo,
którego nigdy nie słyszałem.
Bo znów pogański samum wieje,
W pędach, zawrotach, burzach, blaskach!
Pamiętaj: kiedy znów zdziczeję,
Odrzyj mnie z wichrów i ugłaskaj!
Julian Tuwim
Lilia
Rozchyliłem stulone płatki i pokazałem jej wstydliwe wnętrze kwiatu.
- Niech pan przestanie.
Jeszcze nie wiedząc, lecz już przeczuwając widocznie, zaśmiałem się nagle
i nagle urwałem...
- Bo?...
Podniecające i sekretne były jej oczy, zmrużone niezdecydowaną
odpowiedzią...
Wtedy rozwarłem szeroko na cztery strony świata białe ciało lilii i
wilgotnymi wargami upieściłem wnętrze...
A gdy podniosłem oczy - ona stała w pąsach, z rozfalowaną piersią i
błyszczącymi źrenicami.
I uśmiechnąwszy się nikle (pewno z warg moich, ufarbowanych żółtym
pyłkiem) - jakimś specyficznie wzruszonym i drżącym głosem
powiedziała:
- Pan jest wy-ra-fi-no-wa-nie nieprzyzwoity!...
Tak ją znużyły mijające pręty,
że jej spojrzenie całkiem się zamąca.
Jakby miał tysiąc prętów świat zaklęty
i nie ma świata prócz prętów tysiąca.
Jej miękki chód na opór nie napotka,
wędrując wewnątrz najmniejszego pola -
to jakby taniec siły wokół środka,
w którym zdrętwiała trwa ogromna wola.
Niekiedy źrenic unosi zasłonę
cicho. - I obcy obraz sie przedziera.
Idzie przez ciała milczenie stężone -
i w głębi serca bezgłośnie umiera.
Rainer Maria Rilke - Pantera
Czy ktoś ma pojęcie jaki jest tytuł oryginału? :/ Możecie tutaj wrzucić?
Blake William
Mroczny hymn
Na nocnym niebie chmury się kłębią.
Noc mnie ogarnia, pieści swą głębią.
Podmuchy wiatru liśćmi targają,
Szeleszczą, huczą, zawodzą, grają...
Chłód mnie przenika do szpiku kości...
Ciemność rozgrzewa - kocham Ciemności...
Na horyzoncie widać tańczące
Rozbłyski burzę obwieszczające.
W nich aura strachu i moc miłości...
Energia cierpień, czar namiętności...
Północ minęła już bez wątpienia...
w przestrzeń kosmiczną Twego imienia
dźwięk się unosi... Między światami
mknie bym mógł w końcu złączyć się z Wami...
Ma mroczna dusza metamorfuje-
Odczuwam rozkosz, cierpienie czuję...
Tańczyłem z życie, uczyłem dzieci ...
Teraz odchodzę w objęcia śmierci...
Życie dać śmierci - to jest pokusa
W krwawych pieszczotach tchnąć w Sukkubusa
Wszystko! by złączyć się z zaświatami,
by tam się wreszcie zjednoczyć z Wami...
Natura wyje - świat w dysharmonii
W rytm grzmotów wznoszę mroczny hymn do nich
Wyście bogami... Wyście diabłami...
Nas chcecie dobrych, lecz Wy źli sami!!!
Grzmot mnie porywa - lecę do góry
Ja - czarny piorun przebijam chmury
mknie moja dusza między światami
W stronę Syriusza - spotkać się z Wami...
Rafał Wojaczek
"Prośba"
Zrób coś, abym rozebrać się mogła jeszcze bardziej
Ostatni listek wstydu już dawno odrzuciłam
I najcieńsze wspomnienie sukienki także zmyłam
I choć kogoś nagiego bardziej ode mnie nagiej
Na pewno mieć nie mogłeś, zrób coś, bym uwierzyła
Zrób coś, abym otworzyć się mogła jeszcze bardziej
Już w ostatni por skóry tak dawno mi wniknąłeś,
Że nie wierzę, iż kiedyś jeszcze nie być tam mogłeś
I choć nie wierzę, by mógł być ktoś bardziej otwarty
Dla Ciebie niż ja jestem, zrób coś, otwórz mnie, rozbierz
Bardzo utrwalił się w mojej pamięci utwór Marii Konopnickiej "Jaś nie doczekał".
Ogromne emocje.... I przeszywający smutek.
Ten utwór... Chyba nie ma sobie równych w moim odczuciu.
"Lubię, kiedy kobieta…"
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to — i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskonczone przestrzenie nieziemskiego świata.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Ja poznałam go w pierwszej klasie gimnazjum dorwawszy się do olbrzymiej "Antologii poezji polskiej", która leżała stara, pożółkła i nietykana przez lata palcami młodzieży szkolnej. Najbardziej ruszyła mnie ostatnia strofa wiersza i tak jest do teraz.
William Blake
Wizje znad przepaści
Część I
* * *
Miliardy gwiazd - latarnie na czarnym oceanie nocnego nieba...
One widzą każdy nasz ruch...
* * *
mój pusty śmiech...
stoję na skarpie ponad przepaścią
a w dole cały świat:
ludzie i ich sprawy
cierpienia, zabawy...
wszystko pusty śmiech!
mój gorzki płacz...
drżała przepaść od cierpień ludzkości
i w krwi tonął świat:
ludzie i ich wojny,
naród bogobojny...
wszystko gorzki płacz!
wszystko pusty śmiech!
znajdź łoże na orgazm,
znajdź sposób na śmierc...
Część II
...W dole przepaści morze krwi szumi
a ludzkość się w nim zatopiła
ktoś wrzeszczał... ktoś płakał...
ktoś o litość błagał...
splunąłem z pogardą w tę topiel kipiącą
tym dokańczając dzieło zniszczenia
błysk nuklearny wszystko oślepił...
koniec skończony,
świata już nie ma
czerwone fale biją o skały
Słyszysz jak pięknie morze krwi szumi?
Niby Grechuta. W takiej właśnie formie jak ta:
Już tyle dni Ciebie u mnie nie było
I przez ten czas nic się nie wydarzyło
Bo mój cały świat jest dla Ciebie - a Ty
Jesteś mi światem, doliną wśród mgły
Powietrzem, ziemią i wodą
Słoneczny blask i księżyca latarnia
Wiosenny wiatr, który włosy rozgarnia
Brylanty gwiazd rozrzucone jak mak
Upojność łąk i dzikiego bzu krzak
I cisza drzew nieruchomych
Wszystko dla Twej miłości
Wszystko do jej stóp
Wszystkie świata mądrości
Najwspanialszy cud
Wszystko by jej nie stracić
Aby mogła żyć
Wszystko za te słowa dwa
Te słowa: kocham Cię...
Ostatni grosz by ją nakarmić
Ostatek sił by ją ocalić
Najlepszy żart by ją rozbawić
Najlepszy wiersz by ją zachwycić
By była, by była szczęśliwa...
KONIEC WIEKU XIX
Przekleństwo?... Tylko dziki, kiedy się skaleczy,
złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.
Ironia?... lecz największe z szyderstw czyż się może
z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?
Idee?... Ależ lat już minęły tysiące,
A idee, są zawsze tylko ideami.
Modlitwa?... Lecz niewielu tylko jeszcze mami
Oko w trójkąt wprawione i na świat patrzące.
Wzgarda... Lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,
którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.
Rozpacz?...Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,
co się zabija, kiedy otoczą go żarem?
Walka?... Ale czyż mrówka wrzucona na szyny
może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?
Rezygnacja?...Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,
gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?
Byt przyszły?... Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,
kto zliczy zgasłe słońca i kres światu odgadnie?
Użycie?... Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie,
co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.
Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,
dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?
Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy
KAZIMIERZ PRZERWA-TETMAJER
Jeszcze w szkole mnie "ruszył". nadal mi się podoba:)
W.H. Auden – Pogrzebowy Blues
Niech staną zegary
Zamilkną telefony
Dajcie psu kość
Niech nie szczeka, niech śpi najedzony.
Niech milczą fortepiany
I w miękkiej werbli ciszy
Wynieście trumnę
Niech przyjdą żałobnicy
Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije
I kreśli na niebie napis "On nie żyje!"
Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.
W nim miałem moją północ, południe i zachód i wschód
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew
Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie,
Myliłem się,
Nie potrzeba już gwiazd – zgaście wszystkie – do końca
Zdejmijcie z nieba Księżyc i rozmontujcie słońce
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą.
Tygrys - Pablo Neruda
Jestem tygrys.
Czyham na ciebie w listowiu
szerokim niby sztaby
wilgotnego kruszcu.
Biała rzeka wzbiera
pod mgłą. Już idziesz.
Naga zanurzasz się.
Czekam.
I wreszcie w skoku
z ognia, krwi, zębów
ciosem szponiastej łapy drę
twoją pierś, biodra.
Piję twoją krew, kruszę
członki twe, jeden po drugim.
I odtąd już czuwam
latami w dżungli
nad twoimi kośćmi, twym prochem
nieruchomy, daleki
od gniewu i nienawiści,
w śmierci twej rozbrojony,
lianami pokrzyżowany,
bez ruchu w ulewie,
nieubłagana straż
mojej morderczej miłości.
Mam w domu jeszcze tomik pani Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i lubię sobie poczytać go poczytać do poduszki, ma się po nim lepsze sny. :)
Oczywiście wiersz umieszczony przez Mariusza to "Który skrzywdziłeś" Czesława Miłosza (zapomniałeś o tytule). :-)
samotność... [Twardowskiego]
Nie proszę o tę samotność najprostszą
pierwszą z brzega
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć
nawet strzyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać
przynajmniej jak pół wróbla
kiedy żaden pociąg pośpieszny nie spieszy się do mnie
zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić
od zachodu słońca cienie coraz dłuższe
nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum
i znowu jestem pojedynczy
pośród wszystkich najdalszych bliskich
proszę Ciebie o tę prawdziwą
kiedy Ty mówisz przeze mnie
a mnie nie ma...
Każdy, kto czyta i kto czytał niegdyś poezję, na pewno natrafił na utwór, który obudził w nim emocje inne niż wszystkie pozostałe utwory. Zamieszczajmy tu takie wiersze.
O takich wierszach pamięta się długo nawet, jeśli przeczytało się je całkiem przypadkiem. Sama osobiście z poezją mam do czynienia najczęściej w szkole. Mam jednak dwa wiersze, którymi się nadzwyczaj zachwycam.
Pierwszym z nich jest wiersz, który recytowałam w szkole podstawowej, wiersz Józefa Czechowicza pt. "Eros i Psyche":
Eros i Psyche
na morzach nocy odpływ szumi pianą
jak w szkło w pustkę srelirnawą przenika poranek
chce wydobyć z topieli dom moi miasto wzgórza
słaby l bardzo szary próżno skrzydła trudzi
mimo ze świt z mórz nocy świat się nie wynurza
z zorzy [...]
Najnowsze tematy z naszego forum.
„Wszyscy mamy potrzebę bycia wysłuchanym lub podzielenia się tym, co już wiemy o życiu. To niesamowite jak wielu wspaniałych ludzi zagościło na tej stronie i na tym forum.”