Ja niestety też nie mam, tylko z doskoku, kiedy muszę...

Co my tutaj o dzierganiu, kiedy Marcin w "centrum"... :-) Romantycznie :-)

Miałam kiedyś fazę na druty i szydełko. A teraz mi przeszło, bo nie mam czasu. :p

Chociaż bujany fotel by mi się przydał, a na drutach dziergałam kilka tygodni tamu, gdy w Orsayu kupiłam niewykończony jak należy przy szyi sweterek przeceniony ze 120 na 40 zł. Dorobiłam ściągacz przy szyi i mam świetny, niepowtarzalny za 1/3 ceny... :-)

musiałabym dodać więcej sylab "ha" w aaawhahahahw, żeby była bardziej czytelna? :D

To że romantyczne, to czasem nie ironia...? -.-

Hahaha... A jednak trochę mnie znasz. :D

Boże, jakie to romantyczne Marcin. Aaaawhahahaw.

Ja nie umiem dziergać :/ ale za to jak gotuję! Mmm jak to mówią, przez żołądek do serca..

A więc kochanka... Założę się, że Marti wybrałaby to drugie :)

Dzierganie na drutach jest super! Chciałbym żeby moja tak sobie siedziała i dziergała... A ja bym na nią sobie patrzył, i patrzył, i patrzył :] A później bym umarł.

Marti :-)))

Naja, uwielbiam.

Cóż... skoro już tak dopytujecie - oczywiście, że wolę kochanka! :D

A to dlaczego...?

Sądzisz, że siedzę w bujanym fotelu i dziergam na drutach... ?

Kurcze, aż mi brakło pomysłu na idealną żonę... O.o ;]

Zgadzam się. Wybór nie jest oczywisty. :P

Taaaa...:-)

I żeby jeździł najnowszym BMW, a jak wychodzi z naszego wspaniałego letniego domu w Prowansji, to słońce świeci jeszcze jaśniej .... I widzi tylko jedną, jedyną kobietę na świecie... Zawsze ma poczucie humoru, wie jak się zachować, oczywiście gotuje, pierze i sprząta i oczywiście jest najlepszym kochankiem na świecie, wie kiedy, jak, jak długo i w ogóle...