Bez niego życie straciło kolory i blask...
Bez niego nie potrafię śmiać się tak po prostu...
Gubie się w korytarzach własnych uczuć,
widzę tysiące drzwi, a na każdych
lśniąco mieni się złoty napis "szczęście"...
Ale żadnych nie otwieram,
świadomie pozostając w ciemnym nieprzyjaznym korytarzu
przepełnionym swojskim zapachem wspomnień...
I jesteś TY...
Wyciągasz dłoń
chcesz ofiarować mi klucze do bram szczęścia...
A ja jestem chora...
Gorączka wspomnień rozpala duszę,
dusi mnie tęsknota,
w kościach łamie ból jego nieobecności,
a jego nagła obojętność powoduje bezwład mięśni
i głupawkę serca...
I jesteś TY
Chcesz wypisać dla mnie receptę na szczęście,
dożylnie aplikujesz mi antybiotyk z miłości...
Masujesz moje obolałe ciało czułym słowem
układasz na rozpalonym czole kompresy z kochania,
podajesz mdły syrop ze swojego ciepła i oddania...
I tylko zastanawiam się bezustannie,
czy to ja jestem tak beznadziejnym przypadkiem,
czy tylko wybrałam sobie nie tego lekarza....