Wchodzę.
Łagodnieję.
Zdejmuję płaszcz i buty.
Całego świata nie przekonam.
Podkładali mi kłody.
Sama pocałowałam glebę.
Podawali mi ręce.
Wolałam leżeć.
Rozbierzcie mnie z dumy.
Odziejcie przyzwoitością.
W końcu nic nie poradzę.
Nie zmuszę nikogo.
Do przejścia na drugą stronę nieba.
Całego świata nie przekonam.