Kiedyś napiszę do Ciebie list. Nie zrobię tego jednak dziś, ani jutro, nie wiem nawet, czy kiedykolwiek czas pozwoli mi ujrzeć słowa, które już na zawsze zapadną w pamięci Nieba. Ale jeśli życie z całych sił zapragnie ich dźwięku, to będzie to chwila, w której upewnię się, że Anioły już nigdy więcej o nas nie zaśpiewają. Kiedy nadzieja uśnie na zawsze, nie mówiąc już, że "Twój powrót jest wciąż prawdopodobną przyszłością". Kiedy któregoś dnia Gwiazda stanie się tylko gwiazdą, ale zawsze przypominającą, że kiedyś łzy oznaczały tylko szczęście. I kiedy serce wykrzyczy mi, że nigdy. Już nigdy więcej nie znajdziemy się na tej samej drodze, robiąc to, czym dzieliły się nasze serca - pozwalając świecić Gwiazdom i zakochując się w nich każdego dnia.
Ale na razie wciąż słyszę Dobry Głos, stale przypominający mi, że rozstanie nie oznacza końca tej drogi. A więc nie wezmę jeszcze długopisu do dłoni. Obiecałam przecież, że ,,[...] gdy nadzieja uśnie na zawsze". Lecz na razie wcale nie chce jej się spać.