Spojrzałam na jej łzy i zrobiło mi się jej żal, mimo iż już kiedyś mnie zraniła, postanowiłam jej pomóc i ją pocieszyć...Bo przecież mówią ,że trzeba wybaczyć to co złe, zapomnieć i czynić dobro.. Dałam więc jej swą dłoń, pozwoliłam wypłakać w ramię.. Lecz zaraz potem przekonałam się, że tak naprawdę nic się nie zmieniło, ona nadal będzie mnie ranić, nadal będzie się śmiać i szydzić... I tyle właśnie pozostało z naszej "dawnej przyjaźni". Jej słowa, kiedy nazwała mnie "siostrą" były dla mnie bluźnierstwem... Naiwnie sądziłam, że mogłoby to wszystko potoczyć się inaczej, że doceni to co ma obok siebie... Jak mi ktoś później powiedział " Taka dobroć, to nie w tych czasach i nie w tym miejscu..."