Nie da się nie płakać, tak samo jak nie można się nie śmiać. Często płacz przynosi ukojenie, a w chwili kiedy tracimy kogoś tak bliskiego jak najlepszego przyjaciela jest to rodzaj terapii... Człowiek musi jakoś wyrzucić z siebie ten ból. Płacz jest potrzebny.. Chociaż nie przynosi niczego nowego, niczego nie zmienia potrzebujemy go...po prostu. Jest to rodzaj wyrażania uczuć, a kiedy tracimy bliskiego przyjaciela lub kogoś równie bliskiego mamy ochotę wyć... i nie można tego powstrzymać.
Kruca mać, przypomniał mi się wiersz Herberta(którego jako poetę i człowieka bardzo szanuję, ale nie umiem przekonać swej duszy to jego stylu pisania) o kamyku. Nie pamiętam niestety tytułu... Ale Twoja myśl ma ten sam sens. Od kamienia oczekujemy tego, co można odeń oczekiwać, z kotem jest to samo... Miłe i trafne. I dobrze się kojarzy( w sensie że z wierszem Herberta).