No dalej! Czekasz na moje oklaski?
Czym mam Cię zmusić, żebyś to uczynił?
To Twoja szansa, by zniszczyć niesnaski!
Zrób to! Nikt nie będzie Cię o to winił!
Do czego mnie namawiasz, podły duchu?
Nie! Po prostu nie mogę tak postąpić...
I po coś się zjawiał, duszy mej druhu,
teraz nie potrafię Cię stąd wygonić...
Ha! Nie wiesz? Przecież zawsze z Tobą byłem
odkąd przeszłość rozpamiętywać możesz
i kiedy cierpiałeś, ja też tym żyłem,
teraz to zmienisz, ze mną się ukorzysz!
Przestań! Znikaj z mojej głowy na zawsze,
nie chcę już słuchać Twojego bełkotu...
Gdy to zrobię, serce będzie łzawsze!
I tylko narobię sobie kłopotów...
To co, dalej masz zamiar brnąć przez życie
z przekonaniem, żeś nie usunął przeszkód?
Jak nic nie zrobisz, będziesz szlochał skrycie;
podejmij się, będziesz miał z tego dochód!
Masz rację... Zbyt długo oczekiwałem,
by swoje sprawy wziąć we własne ręce
i dlatego dzięki Tobie wybrałem:
sprawię, że utoną we własnej męce!...
Ha! Idiota! Tyś do reszty zwariował,
to nie krucjata, boska wyprawa.
Chcę, żebyś to, co najsłuszniejsze, wybrał.
Ale co uczynisz, to Twoja sprawa...
17.07.2013