Mając tyle lat, ile mam dzisiaj, traktowałbym Jezusa, nawet u schyłku jego trzydziestotrzyletniego życia, jak smarkacza, jak rozhisteryzowanego narwańca.
[...] I co się stało z Józefem? Ostatni raz słyszymy o nim, kiedy Jezus ma 12 lat - potem cisza. Nawet jeżeli nie był ojcem Jezusa, mogliby przynajmniej powiedzieć, że umarł albo uciekł, albo że go strartował spłoszony osioł - cokolwiek.
Dalej - wesele w Kanie. Maria ma 46, może 47 lat - dobry wiek dla kobiety, jest w pełni dojrzała, a jeszcze brak oznak starości. I ta Maria pcha Jezusa w objęcia kariery, chociaż on nie jest jeszcze gotowy - chce się popisać przed znajomymi, jakiego ma supersyna. Ciekawe czy w domu wykonał parę sztuczek dla wprawy.
A może Maria miała po prostu dość tego, że trzydziestoletni synalek obija się bezczynnie w domu?