Nie no jak się uprzeć to da się dowieść nieistnienia...zwykle robi się to "per absurdum"...aczkolwiek takie rzeczy tylko w Erze...znaczy matematyce :P I zgadzam się z IrethLady - ateizm to też swego rodzaju wiara....w obecnych czasach można by nawet zaryzykować stwierdzeniem, że każdy z nas jest głęboko wierzącym...aczkolwiek niekoniecznie w Boga ;), np. w potęge pieniądza/nauki. I Einstein też uważał się za wierzącego w tym znaczeniu - w nauce potrzeba odrobiny religi, ale nie w znaczeniu wiary w Boga tylko w piękno wszechświata i możliwość jego poznania...czy coś w tym stylu ;)
... w sumie to samo słowo "ateizm" nawet nie sugeruje nieistnienia Boga... to po prostu życie bez potrzeby myślenia o nim, bez potrzeby zwracania się z prośbami... to rodzaj samodzielności w życiu doczesnym... to jak z sąsiadem... czy muszę go od razu zabijać, by żyć bez jego obecności w życiu i myślach?... chyba nie!... ... oprócz tego, że ateista zostaje [...]
A jak mają mówić ? Wasza era ? :) tak się przyjęło i tyle. Ateiści obchodzą nawet boże narodzenie. Nie, nie po to by uczcić przyjście boga- narodziny czy jakby to inaczej naZwać, lecz po to, by móc raz jedyny w ciągu roku spędzić czas w dobrej atmosferze z całą swoją rodziną. Tyle.