Menu
Gildia Pióra na Patronite

Opera, nie całkiem mydlana

Helisa

Helisa

"[...] ludzie najczęściej nie zjawiają się przed merem czy proboszczem, będąc w pełni władz umysłowych. Są zaślepieni, omamieni namiętnością, dręczeni rozkoszą, jeśli spełnili akt małżeński, zżerani niecierpliwością, jeśli go nie spełnili. Pobierają się chorzy, [...] rzadko osoby przy zdrowych zmysłach."

Książka zaczyna się obiecująco, pamiętam swoje o!, skoro autor wprowadza takiego świadomego bohatera, to sposób przedstawienia tematu (żeby nie powiedzieć problemu) miłości może mieć ciekawą perspektywę. Pierwsze zapoznanie z bohaterami odbywa się poprzez wskoczenie im do łóżka. Przez piętnaście (dość krótkich) rozdziałów poznajemy mieszkańców tytułowego placu z ich intymnej strony. Po czwartym rozdziale zaczęłam notować listę imion (łącznie to trzydzieści osób na 160 stronach sic!) i kartkować książkę, czy aby nie będą to tylko luźne wariacje na temat. Kolejne rozdziały, gdzie losy postaci zazębiają się, są jednak napisane w taki sposób, że bez problemu po kilku zdaniach można się zorientować z sytuacji o kogo chodzi, nawet nie pamiętając imion. Autor pozwala sobie na żart na ten temat z siebie albo czytelnika w słowach jednej z bohaterek:

"Potem spróbowała zabrać się do lektury »Kobiety nad wodą«, powieści swojego sąsiada Baptiste'a Moniera, której pierwszy rozdział uznała za nieudany, bo nie umiała zapamiętać imion bohaterów."

Temat miłości jest ujęty wyczerpująco, aż do przesady – całe spektrum związków z miłości i bez miłości. Samotność i skoki w bok (nie tylko hetero), nastoletnie kłótnie, wyrafinowane gry erotyczne, pary różnej rasy, tej samej płci, związki małżeńskie z dziećmi, bez dzieci, pary będące tylko z przyzwyczajenia, pary z długoletnim stażem i miłość dopiero rodząca się. Gwałt, gry zazdrości, erotyka osób z wirusem hiv (od urodzenia), osób transpłciowych, bezpłodnych, uzależnionych od seksu, trójkąty – jawne, samobójstwo z miłości, papierowe małżeństwo. W takiej ilości przypadków postacie stają się anonimowe, pełnią niejako rolę statystów, bo trudno kogokolwiek wyróżnić, ale jednocześnie są godnymi reprezentantami swojego przypadku. Ponieważ czytelnik na pewno wśród tego towarzystwa odnajdzie i siebie, bez problemu ma szansę solidaryzować się, polubić, utożsamiać z którymś.

Wszystko to jest przedstawione na szerszym tle, jest i skandal polityczny, trochę smaczków ze światka artystycznego, prasowego, czy środowisko nie do końca legalnych klubów. Na pewno nie jest nudno, rozdziały czasem kończą się w zaskakującym momencie, a cierpliwość czytelnika wystawiona na oczekiwanie, gdyż następny dotyczy innych bohaterów. Jednak autor dba o to, aby wrócić do tematów niedokończonych i urwanych, przy innej okazji niejako mimochodem, przez co czytelnik "ogląda" tę samą sytuację, ale już w nowym świetle. Ma to nieoceniony wpływ na wartkość opowieści.

Elementem intrygującym są tajemnicze, anonimowe liściki z wyznaniem miłości. Do ostatniej strony książki nie wiadomo, kto jest ich autorem. Domysły i pragnienia bohaterów powodują zaskakujące reakcje, co staje się istotnym elementem, na którym budowana jest opowieść. Prowadzi to do przemiany, przekraczania granic praktycznie w każdym przypadku, jednak nie zawsze są to zmiany na lepsze.

"Dostają list miłosny i nie sprawia im to przyjemności. Żaden nie zareagował tak samo."

Język jest dość prosty, opisy erotyczne subtelne, wyważone, często służą też głębszej refleksji.

"Faustina, siedząc nago na łóżku […] zastanawiała się nad tym, co się właśnie wydarzyło. […] Mężczyzna, który uważał się za zakochanego od miesięcy, […] gdy tylko odnalazł Świętego Graala, gdy otworzyła przed nim ramiona, zadowolił się położeniem na łóżku, odbębnieniem gry wstępnej, a potem ciężko dysząc, osiągnął orgazm po apatycznych ruchach, powtarzalnych i nudnych, krótko mówiąc pozbawionych zapału."

"Czuła ręce Hippolyte’a przesuwające się po jej ramionach, jego delikatne palce tak nawykłe do kwiatów, że pieściły ją, jakby była płatkiem. Delektowała się łagodnym, słonym potem, który miała wkrótce zbierać, niczym rosę, na swojej rozpalonej szyi, gdy dojdzie do penetracji. Muskała wargami pokryty aksamitną skórą członek Hippolyte’a, a potem ugniatała pełnymi dłońmi jego silne, cętkowane pośladki."

Wszystko to pozwala dać się ponieść słowom i szybko przewracać kartki, ponad 700 kartek! Nie ma jednak wrażenia przesytu, raczej uznanie dla autora, że przedstawia to tak wyczerpująco i wieloaspektowo. Chociaż dla mnie wystarczyłoby, aby książka kończyła się wcześniej, wydaje mi się, że zakończenia niektórych historii są zbyt rozwlekłe, zawierają niepotrzebne elementy. Jednak z drugiej strony, z punktu widzenia życia, rzeczywiście tak czasem jest, że potrzebujemy potwierdzania, testowania uczuć oczywistych.

Po przeczytaniu innej książki autora "Moje życie z Mozartem" przychodzi mi skojarzenie, że Papugi z placu D’Arezzo można porównać do opery, ponieważ jest równie wielowymiarowym dziełem. Każdy z bohaterów ma swoją "arię" solową, ale wyraża się również przez duety, tercety, chór. Sceną finałową jest tradycyjny, doroczny piknik mieszkańców (już przemienionych) na placu, przy którym zamieszkują. Wcześniej przychodziło mi mniej ambitne skojarzenie z happy endem amerykańskich filmów.

Wielkim minusem w czytaniu jest niezliczona ilość literówek (ja zamiast ją, ta zamiast tą itp.), to oczywiście nie jest winą autora, tylko wydania, ale do tej pory nie spotkałam książki tak zaśmieconej.

Zakończenie jest zaskoczeniem co do osoby wysyłającej listy, jednak wniosek płynący z książki prosty i niemal oczywisty…

"Wbrew pozorom, wobec podobnego gestu nikt nie czuje ani nie oczekuje czegoś identycznego."

I po to tylko przeczytać tyle stron? 😊

"Nie zapominaj, że jestem powieściopisarzem. Dzięki temu żyłem za stu."

*Wszystkie cytaty pochodzą z tej książki.

13 178 wyświetleń
284 teksty
6 obserwujących
  • Wilkołak

    7 April 2024, 22:33

    Dużo wiadomo o książce z tej krótkiej recki, więc spełnia swoją rolę. Całe spektrum miłości i niemiłości brzmi ciekawie. Czy są też wielokąty?

    Nie rozumiałem detali, o których wspominałaś:
    'Elementem intrygującym jest tajemniczy, anonimowy liścik, jaki otrzymuje zazwyczaj jedna osoba z pary, z wyznaniem miłości i podpisem "Ty wiesz kto"'. Raczej nie ma sensu podawać ich w recenzji, bo i tak trzeba znać kontekst.

    Jeśli pada słowo "członek", uchodzi to już za detaliczny opis. 😉

    Poza tym okey. 👌

    • Helisa

      8 April 2024, 17:24

      Spektrum jest tak szerokie, że już widzę, że nie wymieniłam wszystkiego (naprawdę nie sposób). Związek we wspólnym łóżku, pod wspólnym dachem dotyczył tylko trójkąta (małżeństwo do którego z inicjatywy kobiety dołączyła inna kobieta). Wielokąty były w postaci okazjonalnych "orgietek" - jak to określała Diana.

      Dziękuję, za info zwrotne odnośnie nieczytelności. Wspomniałam o liście aby przekazać pomysł koncepcyjny autora. Spróbuję to inaczej ująć w recenzji.

      Chciałam być delikatna, ale chyba przesadziłam w drugą stronę, też to spróbuję poprawić. Po prostu mimo erotycznych scen nie można tej książki nazwać pornolem, nie ma takiego wydźwięku.

  • Bianka97

    7 April 2024, 13:35

    Bardzo dobra recenzja - umiesz zachęcić! Zwłaszcza cytatami, które pod wpływem emocji się wyprostowały. A moja wyobraźnia nie może sobie poradzić z "cętkowanymi pośladkami". 😊

    • Helisa

      8 April 2024, 17:10

      Dziękuję.
      Takie - nie do końca jeszcze doskonałe - narzędzia tu są. Ostatecznie tylko pierwszy cytat z nagłówka, wyróżniony kursywą, po przejściu na stronę tekstu wyprostował się, więc go umieściłam w cudzysłowie (pozostałe zachowują się poprawnie). Pomijając fakt, że na napisany tekst nie mogę patrzeć z powodu braku wyjustowania - ale kiedyś myślę, że Radek rozszerzy możliwości formatowania.

      Też nie wiem o co chodzi z tymi cętkami, może to błąd w tłumaczeniu, a może opalał się na plaży nudystów przykryty liściem palmowym. :) (z kontekstu w książce też nic więcej nie wynika)

    • Radek Ziemniewicz

      8 April 2024, 21:55

      Przede wszystkim w recenzjach pojawiają się cytaty. A jest też więcej recenzji, więc i motywacja większa, żeby dodać nowe opcje formatowania :-)

      I przyjrzeć się, czemu kursywa nie działa po wczytaniu pełnego tekstu. Na to też spojrzę!

      od Helisa
    • Bianka97

      8 April 2024, 22:03

      @Helisa - wszystko, co napisałam, to napisałam w formie żartu. Już takie mam dziwne poczucie humoru. Naprawdę, nic nie szkodzi, że nie ma tej kursywy. To tylko mój żarcik, podobnie z tymi pośladkami. Nie pisałam tego na poważnie. 😊

    • Helisa

      9 April 2024, 09:45

      @Bianka - Przecież wiem. :)
      Ale tak, Ty możesz nie wiedzieć, że moje dziwne poczucie humoru uwielbia nazwijmy to "pozorną powagę", pod którą jednocześnie dusza się z niej śmieje (z powagi).
      Takie samo wrażenie mam patrząc na twoją "poważną" fotografię. 😊

      Poza tym jak już wrzuciłaś ten ogień, to pomyślałam, że można upiec i tę pieczeń z problematycznym formatowaniem. :)

      @Radek - naprawdę podziwiam kapitułę konkursu, że jest w stanie czytać wszystkie recenzje w takiej formie. Może po zmianach i ja zacznę ich więcej czytać. :)

  • Radek Ziemniewicz

    7 April 2024, 11:34

    Świetna recenzja. Mam pełen obraz, o czym jest książka. Lubię tego autora, ale przeczytałem do tej pory zdecydowanie krótkie jego książki. Możliwe, że sięgnę i po tę :-)

    • Helisa

      8 April 2024, 17:01

      Dziękuję. Polecam.