Menu
Gildia Pióra na Patronite

Przeszłość ta dawna i ta bliższa....

Ktoś powiedział, że człowiek uczy się przez całe życie. Wszystko się sprawdza, kiedy bierze się do ręki pozornie krótką, ładnie wydaną książkę o tytule, które sugeruje autorski neologizm. Książkę, nazwijmy ją utworem, czyta się jednak dziwnie. Bo czymże jest? Zbiorem luźnych tekstów? Zabawą autora z czytelnikiem? O, nawet jakiś syn jest... to tłumaczy tytuł? Będzie pies? Nie, jest kot... Utwór zaczyna mi coraz bardziej przypominać rozszarpaną kartkę, zwłaszcza, że mowa w nim o rozszarpanej książce. Kartkę najpierw przedzieramy na pół, potem te dwie połówki znowu na pół, potem te ćwiartki na pół... aż wreszcie mamy w palcach zbitek kartowych drobinek, których już nie sposób przedrzeć. Rozsypują się na biurku. Oczywiście można je, niczym puzzle, z trudem, ponownie ułożyć w kartkę... Kiedy już mamy własne zdanie na temat utworu, czas poszperać w sieci, co o nim myślą inni. A tu wujek google robi psikusa. Po wpisaniu słowa "synapsy" odsyła do neurologii... bo to nie neologizm. Oto dowiaduję się, że synapsy to "połączenia w obrębie których zachodzi proces przekazywania impulsu nerwowego...". Nie ma więc sensu układania cząstek kartki w całość. Właśnie rozrzucone, symbolizujące połączenia, tworzą właściwą strukturę naszego życia. Przeszłość dawna jest w nim tak samo obecna jak ta bliższa, która ociera się o teraźniejszość.
Kochani czytelnicy, ten utwór to prawdziwa uczta dla koneserów czytelnictwa, lubiących intelektualne łamigłówki. Czy jednorazowe przeczytanie wystarczy, by ogarnąć całość? Ja przeczytałam dwa razy....

694 wyświetlenia
16 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!