wydaje się być twarda
niczym hartowane szkło
krucha
w zaciszu swego wnętrza
czeka
mimowolnie drżąc
czy kolejne wrogie słowo
nieprzyjazne spojrzenie
obojętny gest
nie rozpryśnie ją
w drobinki łez
każdy doznany wstrząs
narusza wrażliwą strukturę
wytrzymała liczne
niedelikatności
coraz więc bliżej do ostatniej
którą zada
nieświadomy jej kruchości
rozbijając w pył
ciało z porcelany