: ) Ja miała przyjaciela przez 7 lat.. teraz od 1,5 roku jest "coś więcej"... i jestem po raz pierwszy prawdziwie szczęśliwa... Był zawsze, by nie miałam komu się wyżalić, choć nigdy nie myślałam o "Nas", jak to się powszechnie mówi "to nie było to"... A jednak... Niczego nie żałuję... I każdemu życzę prawdziwej Miłości : )
Podjęłam ryzyko.. na początku szczęście, niestety później cierpienie.. lecz wiesz, nie żałuję. Warto realizować marzenia, dążyć.. choćby to miałabyc klęska...
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to oryginalne. Ale ma dla mnie ogromną wartość emocjonalną. Swego rodzaju epilog zamykający ten rozdział, katharsis. I musiałam jakoś to odnieść, a mysli tutaj zawarte są odzwierciedleniem tego, co dzieje się u mnie w środku. Rozumiem, i Twoją opinię szanuję.