Menu
Gildia Pióra na Patronite
Opowiadanie Tekst dnia 5 January 2024

Lekcja zastępcza

Bianka97

Bianka97

W poniedziałki muszę się stawić na pierwszą swoją lekcję dopiero na 9.45. Taki plan miał być dla mnie wybawieniem po pełnym wrażeń weekendzie. A stał się obfitym źródłem stresu.

Na ostatnim spotkaniu dyrekcja grzmiała, że muszę w nocy dnia poprzedniego albo o 7.00 rano logować się do Librusa i sprawdzać czy czasami nie mam lekcji za chorą koleżankę lub kolegę. Zastanawiałam się, a co na to Kodeks Pracy? Ach, prawda, przecież nie podlegam pod Kodeks Pracy. Muszę trzymać się zapisów tej komunistycznej Karty Nauczyciela. Ciekawa jestem, ile z zapisów z roku 1982 jeszcze tam zostało. Chyba tylko nazwa i nienawiść społeczeństwa do tego dokumentu.
Posłusznie więc loguję się o 6.30, na wszelki wypadek, gdyby mnie polska oświata potrzebowała. Zaczynam się denerwować, może niepotrzebnie. Tydzień temu nie było dla mnie żadnych zastępstw, naiwna myśl chce mnie pocieszyć. Mijają sekundy długie jak minuty i … wyrocznia się załadowała. A jakże jest zastępstwo na pierwszej lekcji w klasie 8 C, bo polonistka poszła na zwolnienie. Nie znam uczniów w tej klasie. Nigdy nie miałam z nimi zajęć. Co mam robić? Co przygotować w ciągu pół godziny? Panika nie pozwala mi racjonalnie myśleć. Może zaciekawi ich film i jego ciekawa historia powstania? Czy znowu jestem naiwna, sądząc, że cokolwiek może ich zaintrygować? Ale pendrive z filmem wrzucam do torebki – na wszelki wypadek. Szybka kawa, na śniadanie zabrakło już czasu. W drodze błagam Najwyższego o brak korków. W szkole jestem przed godz. 8.00.
Dyrektorka prosi mnie do swojego gabinetu, wręcza plik 28 skserowanych kartek.
– Zostawiła je dla pani polonistka. Boi się, że nie zdąży z realizacją materiału do egzaminu ósmoklasisty. A wynik jest ważny dla szkoły. Mam nadzieję, że pani to rozumie.
No tak, przecież szkoła jest od tego aby „robić wynik” a nie uczyć. Już nie próbuję tego zrozumieć, poddałam się.
Zerkam na „kserówki”, pytania dotyczyły powieści „Syzyfowe prace”. Na podstawie fragmentu „… wyjaśnij”. Czyli trzeba z nimi najpierw przeczytać fragment powieści – pocieszam się, że jakoś to będzie.
Dzwonek.
Zdziwieni moim widokiem, uczniowie z 8 C wchodzą do klasy. Ciekawość ucisza hałas. Witamy się. Siadają, przedstawiam się, proszę ich o to samo.
I tak zwana normalność znika. Uczniowie zamieniają się w istoty stworzone tylko po to, aby dręczyć swych belfrów.
- Po co się mamy przedstawiać i tak pani nie zapamięta – chichocze rudy chłopak.
- Właśnie! - Kilkanaście głosów potwierdza diagnozę rudzielca.
- Pan od fizyki po dwóch miesiącach jeszcze nas nie zna! - kontynuuje swój występ. Ogólny śmiech.
- Jak poznam twoje imię, to już będę znać 1/28 klasy. A na pewno cię zapamiętam. – mówię spokojnie. Ale w środku zaczynam się gotować.
- Arek – słyszę.
Klasa znowu ryczy ze śmiechu, czyli nie jest to Arek. Jego rola jest wyraźna, to klasowy błazen.
- Miło Cię poznać, Arku czy też nie Arku - nadal stoicyzm jest we mnie nienaruszony.
- To Bartek! - ktoś krzyczy ze środkowego rzędu.
Tymczasem w klasie uczniowie znudzeni już, Arkiem – Bartkiem, wyciągają swoje smartfony.
Na żadnej ławce nie widać ani podręcznika, ani zeszytu. Za to słychać ziewanie, mlaskanie, ktoś położył się i odsypia noc. Porażka pedagogiczna wisi w powietrzu jak miecz Damoklesa. W tej gęstwinie głów staram się wyłowić lidera, nie ujawnia się.
Jedna z uczennic wstaje i mówi, że idzie do kibla.
Jak masz na imię? - pytam
Lidka, może być? – arogancko odpowiada- wychodzi.
Większość uczniów zatopiła się w swoim wirtualnym świecie. Muszę odwrócić role, to oni staną się nauczycielami.
- Mam do was takie pytanie, ponieważ w ogóle nie znam się na smartfonach – zaczęłam.
Zadziałało, większość podniosła na mnie wzrok, na twarzach rysuje się zdziwienie .
– To może podpowiecie, który model ma najdłuższą funkcję nagrywania filmów?
Głupio sformułowane pytanie daje możliwość prawie wszystkim do wyrażania swojej opinii, pochwalenia się wiedzą lub aktualnie używanym sprzętem.
Zaczął się jarmark, dyskusja. Prym wiodą chłopcy. W powietrzu zaroiło się od Samsungów Galaxy różnych odmian, Motoroli, Xiaomi. Padają słowa matryca, rozdzielczość, piksele. Dotknęłam ich świata, nie mam po co tam wchodzić. Słucham tylko i czuję się niekompetentna, nawet do przerwania gorączkowej wymiany zdań.
- Dajcie pani powiedzieć, dlaczego o to pyta! – odzywa się milczący dotąd uczeń, wysoki jak na swój wiek brunet. Zalega cisza.
- A więc to on - pomyślałam - szef, wreszcie się ujawnił.
Zapytałam o imię. To Paweł.
Dał mi szansę, nie mogę jej zmarnować. Proponuję ruszyć wyobraźnią i zabrać swoje smartfony do Warszawy do dnia 1 września 1939 roku. Pytam, jakiego by dokonali wyboru? Czy kręciliby filmy czy uciekliby do schronów. Ratowaliby życie czy dokumentowaliby swoim sprzętem tragiczną rzeczywistość.
Głosy są podzielone, ale trzymają się tematu. Nareszcie mój mały sukces.
- Poznałam Eugeniusza Starky, reżysera ze Stanów, polskiego pochodzenia – słyszę, jak się uciszają – który opowiadał, jak 20 lat temu przyjechał do Warszawy i w piwnicach Telewizji znalazł nieopisaną rolkę filmu. Zajął się tym filmem, pozwolono mu nawet zabrać go do USA.
- Co to był za film? – niecierpliwi się lider, wyczuwam w jego głosie zainteresowanie.
Opowiadam więc o Julienie Bryanie, który trafił z kamerą do Warszawy w dniu 7 września 1939 roku. Mógł ukryć się w amerykańskiej ambasadzie, Niemcy jej nie bombardowali. Ale czuł powołanie do tego, aby z narażeniem życia, dokumentować barbarzyństwo najeźdźców.
Chcę jeszcze coś dodać, ale przerywa mi krępa blondynka.
- Proszę panią, ale Lidka jeszcze nie wróciła.
Zastygłam w paraliżującym strachu. Rzeczywiście, zapomniałam o niej. Oczami wyobraźni widzę leżące dziecko na posadce toalety.
- Mogę pójść zobaczyć? – dopytuje blondynka. To Ewelina, energiczna i pewna siebie osoba.
Szybko się zgadzam, nie mam wyjścia. Sama nie mogę opuścić klasy, byłoby to wbrew zasadom bezpieczeństwa.
Ewelina otwiera drzwi i szybkim ruchem wciąga koleżankę do klasy. Lidka jest wściekła, krzyczy, że tyle się naczekała na korytarzu i wszystko na nic.
Ewelina odpowiada jej również krzykiem, że mnie lubi i nie pozwoli abym wygrała konkurs.
Jestem zaskoczona sytuacją, nic nie rozumiem.
- Pani nie może brać udziału w konkursie, bo nas nie uczy – jednoznacznie zawyrokował Paweł.
Część klasy szybko go poparła.
- Bo my mamy taki konkurs dla nauczycieli – wyjaśnia Ewelina – Lidka wychodzi w czasie lekcji a my mierzymy czas, jak długo nauczyciel nie dopatrzy się, że jej nie ma.
- Już rozumiem, a wygra ten, u którego na lekcji Lidka jest najkrócej. Czyli rzeczywiście, fatalnie jest wygrać taki konkurs - mówiąc to, ledwie utrzymuję powagę.
Robi się niebezpiecznie, zaczynają z rozbawieniem oceniać swoich nauczycieli. Dowiaduję się, że matematyczka przez 23 minuty nie zauważyła braku uczennicy na lekcji. Ale pewnie to ja bym wygrała. Nie chcę już pytać o „nagrodę” dla zwycięzcy. Szybko muszę zmienić temat. Wrócić na tory rozmowy o filmie.
- Chcecie zobaczyć fragment tego, co zostawił nam Bryan? - Szukam w torebce pendrive’a.
- Nie ma szans – odzywa się chłopak z pierwszej ławki - Rzutnik jest popsuty od dwóch tygodni.
No tak, szkolna rzeczywistość. Ciągle coś nie działa. Nagle mój wzrok pada na stos kartek A4 od polonistki. Całkiem o nich zapomniałam. Wyjaśniam uczniom, co powinniśmy dziś robić na lekcji, rozdaję karty pracy. Jeszcze 10 minut, może jakoś przetrwam. Proszę, by wspólnie spróbowali wypełniać. Nic z tego, składają samoloty lub grają na smartfonach.
Znowu nie mam z nimi kontaktu. Odczytuję to jako swoją porażkę. Przyglądam się im uważnie. Zastanawiam się, jacy są naprawdę, o czym myślą, o czym marzą. Czy mają oparcie w rodzinach? Co chowają za swoimi szkolnymi maskami? Dzieli nas tylko 12 lat. Ale czy tylko?
Nagle słyszę.
- Fajna z pani ….nauczycielka, szkoda, że nie mamy z panią lekcji – to głos lidera Pawła.
Część uczniów mu wtóruje.
Dzwonek – wybawca. Przeżyłam.
Wychodzą z klasy, niektórzy się uśmiechają, widząc moją radosną twarz.
Czekam na rozpoczęcie mojego dnia pracy i zastanawiam się.
Po co tyle emocji, stresu i psychicznego obciążenia?
Czy taka lekcja ma w ogóle jakiś sens?

9081 wyświetleń
147 tekstów
11 obserwujących
  • .Rodia

    6 January 2024, 11:04

    Przyjemne. Oczywiście rudy musi być rudy. Ach te ósme klasy.

    Rzadko dobrze czyta się kartkę z cudzego życia, nawet taką, która mogła się nie wydarzyć.

    • Bianka97

      6 January 2024, 22:12

      Nie lubię słowa "oczywiście". Rudy jest rudy, tak jak brunet jest brunetem. Nie ma tu "rudego" stereotypu. Tu jest realny chłopiec o tym kolarze włosów, który bardzo chciał zaistnieć w opowiadaniu z taką właśnie rolą. :)
      Pozdrawiam

    • .Rodia

      12 January 2024, 20:31

      acha

  • Wilkołak

    3 January 2024, 21:22

    Ogólnie lekko się czyta i z łatwością wszedłem emocjonalnie w skórę nauczycielki.

    Zabrakło informacji gdzieś na początku, w stylu: „Mam na imię Jadzia, jestem nową nauczycielką w szkole”. Dlatego, że opko ma formę pamiętnika, a pierwsza osoba buduje intymną relację z czytelnikiem, którą warto pogłębić. A po drugie, przez pierwsze zdania niby coś się dzieje, ale to nieco bezosobowe i nie do końca jasne.

    Pomijając drobnicę, typu interpunkcja. Nie wypatrzyłem nic poza tym. 🤔 Także łał, spodziewałem się raczej piekiełka, a tu miłe zaskoczenie. 😉

    A jeśli chcesz coś więcej niż poprawny tekst, to może spróbuj rozwinąć wątek opowieści historycznej, zrób opowiadanie w opowiadaniu. To by mnie zaskoczyło – wszedłbym w historię wojenną, której nie spodziewałbym się znaleźć w pamiętniku zestresowanej nauczycielki. Zabaw się czytelnikiem tak, aby sam był jednym z uczniów na tych zajęciach.

    Tyle z wymądrzania się. 😎

    Pisz dalej, chętnie poczytam.

    • Bianka97

      3 January 2024, 21:36

      Ale ulga!Tak się bałam,że dostanę od Ciebie niezłe baty :)
      Kosz zostaje na diecie.
      Dziękuję za konstruktywne uwagi, spodobał mi się pomysł z opowieścią historyczną. Ale przymiotnik "wojenna" może dotyczyć też wojny jaruzelsko-polskiej.
      Czy miałeś na myśli tylko II wojnę światową?

    • Wilkołak

      3 January 2024, 21:48

      "Opowiadam więc o Julienie Bryanie, który trafił z kamerą do Warszawy w dniu 7 września 1939 roku. Mógł ukryć się w amerykańskiej ambasadzie, Niemcy jej nie bombardowali. Ale czuł powołanie do tego, aby z narażeniem życia, dokumentować barbarzyństwo najeźdźców.
      Chcę jeszcze coś dodać, ale przerywa mi krępa blondynka."

      Chodzi mi mniej więcej o ten moment. Pomyślałem wtedy "O! Ciekawe. Może warto byłoby rozwinąć". Ponieważ wielkie dylematy kontrastowały elegancko z dylematami klasa-nauczyciel.

      Jeśli idzie o historię wolę tę, w której się wychowywałem, czyli między innymi Jaruzel, ale to już byłoby pod moje gusta. 😉

    • Bianka97

      3 January 2024, 22:05

      Rozumiem. W wojnie z Jaruzelem brał udział mój dziadek. Opowiadał mi sporo i zostawił pamiątki. Ten temat jest mi szczególnie bliski. Więc nie będzie tylko pod Twoje gusta.
      :)

  • Radek Ziemniewicz

    3 January 2024, 20:47

    Bardzo wciągające opowiadanie. Nie mogłem się oderwać od lektury.

    • Bianka97

      3 January 2024, 20:49

      Bardzo dziękuję! :)

  • maba.1

    3 January 2024, 18:04

    Twoja opowieść jest tak prawdopodobna, że po raz kolejny poczułam ulgę, że mnie to nie dotyczy.

    • Bianka97

      3 January 2024, 18:26

      Dziękuję za opinię. Masz świetne wyczucie sytuacji,bo w tym wypadku rzeczywistość pokonała wyobraźnię.

      od maba.1
    • Helisa

      3 January 2024, 21:18

      Zacytuję tu fragment z książki "Zlituj się nad czytelnikiem, zasady twórczego pisania" gdzie Suzanne McConnell spisała rady dla pisarzy z wykładów Kurta Vonnegut:

      "Pisarz to ktoś taki,kto jest gotów czuć się dostatecznie nie na miejscu [...] aby się zastanawiać, dokąd zaszła ludzkość, dokąd zmierza i dlaczego. Pisarz jest gotów podjąć ryzyko zastanowienia się nad tym wszystkim. Bo tak bardzo go obchodzi jego temat."

      To jest twój temat właśnie i to czuć w całym tekście.

    • Bianka97

      3 January 2024, 21:25

      Bardzo dziękuję. Mam się nad czym zastanawiać. :)

    • Helisa

      3 January 2024, 21:30

      :)

  • Helisa

    3 January 2024, 17:14

    Ciekawe, (ale nie ma takiej oceny) i swobodnie podane. :)

  • 3 January 2024, 15:56

    Twoje próby na pewno pozostawią niezatarty ślad... Chylę czoła Twoim usilnym
    staraniom. Pozdrawiam

    • Bianka97

      3 January 2024, 16:02

      Bardzo dziękuję za miły komentarz.To moja pierwsza próba jeżeli chodzi o opowiadanie.

      od Lili33