A może ludzie ogólnie nie są stworzeni do tego, by mieć swoje zdanie? Tak mnie tchnęło przy okazji tego, co Perykles wysnuł, że umysł ludzki musi coś czcić, zatem samo "posiadanie własnego zdania" to nic innego, jak tak naprawdę czczenie pewnej niezależności, czyli jakaś tam forma egocentryzmu połączonego z indywidualizmem, które rzutują na poczucie wartości. A skoro umysł musi coś czcić, to z perspektywy społecznej czczenie tej samej idei jest korzystne: tworzy poczucie tożsamości grupowej, umacnia społeczeństwo, nadaje masie wspólny kierunek. Co prawda, moja myśl jest utopijna, bo właśnie ta skłonność czczenia jest wykorzystywana w celu forsowania własnych interesów przez różne ugrupowania gospodarczo-ideologiczne