Umarłam.
Nie na dzień, na chwile lecz na lata,
mimo że nie poznałam jeszcze dobrze świata.
Próbuje się podnieść lecz nie domagam już,
na moim zimnym sercu zbiera się już kurz.
I myśli mam w głowie najpodlejsze w świecie, że ja nie jestem na progu życia lecz na jego mecie.
Tak bardzo bym chciała żyć, mieć marzenia,
ale czuje w sobie dziurę nie do przeskocznia.
I szukam pomocy wszędzie lecz jej nie znajduje,
moje serce umarło i nic już nie czuje.
Póki nie ma marzeń, nie ma nadzieii,
dużo od grobu człowieka nie dzieli.