Choć skóra już dawno pomarszczona
Idą bliziutko, przy sobie, dłoń w dłoni
Idą ciut wolniej niż jeszcze wczoraj
Nie spieszą się, świat już ich nie goni
Usta tak kiedyś namiętne, gorące
Dziś poorane zmarszczkami
Ciągną do siebie, by szeptać bez końca
Słowa przysięgi znanej na pamięć
Oczy choć szare, błyszczą jak dawniej
ten dziwny rodzaj przyciągania dusz
I tylko w tych oczach spokój utęskniony
Tylko w nich pewne uciszenie burz
Włosy kiedyś targane wiatrem
W szaleństwie biegnąc przez mgłę
Dziś bardziej szare, mniej silne, jak oni
Lecz pachną jak dawniej agrestem i bzem
Stoją tak razem serce przy sercu
Nie liczy się wczoraj, ni jutro, ni dziś
Stoją jak kiedyś na ślubnym kobiercu
Ta sama miłość wciąż płonie w nich
(Na naszą 50 rocznicę, która się może nigdy nie zdarzy...)