Miałam sen, którego nikt nie mógł mieć inny.
Śnił mi się kwiat, nie z tej planety, dość dziwny…
Zrywany tysiące już razy, mimo to niezłamany.
Jego blask, tak delikatny, niezapomniany…
Wiem, to minęło, słońce mnie zbudziło.
Ciepło mi dało, w zamian spokój zabrało…
Nie wszystko co świeci złotem się nazywa.
A często bywa, że i serce na strzępy rozrywa…
Sen może piękny, nie do spełnienia, to fakt.
Lecz każdej nocy wracam, by zerwać mój kwiat…