A ta radość, gdy chwytasz telefon z nadzieją, ze to on. Odblokowanie, patrzysz, a tu tylko wygrana pieprzonych 100tyś złotych, a to nie tego potrzebujesz, nie pieprzonych pieniędzy, nowego BMW, tylko po prostu Jego.
Spotkałam Anioła. Tak... to na pewno był Anioł. To... jak wyglądał, jak mówił, jak się poruszał... Nawet sposób, w jaki dotykał mojej twarzy. Każdym gestem przypominał Anioła... Dopiero po chwili dostrzegłam w Nim tak na prawdę zakochanego, bezbronnego chłopca... który tak mocno trzymał mnie w objęciach, bo... tak na prawdę tylko przy Nim czułam się bezpieczna. Bezpieczna, jak w ramionach Anioła. Anioła, który każdego dnia oddychał tylko dla mnie...