... Liceum, lekcja fizyki. Profesor to "z lekka wariat" i tłumaczy coś tam. Klasa jak klasa trochę rozbrykana więc i jakaś awanturka w powietrzu wisi. W pewnym momencie fizyk, mocnym ruchem reki, popycha po długim stole laboratoryjnym klucze od klasy ( miału dość ciężki ciężarek. Klucze lecą, całym ciężarem, w stronę otwierających się drzwi. W nich pojawia się głowa dyrektora który z wizytacją ( trochę spóźnioną ) się zjawił. Klucze przelatują mu przed samym nosem. Następuje konsternacja i słychać głos. " To ja bardzo przepraszam. To się więcej nie powtórzy". Głos dobiegł od drzwi, po czym dyrektor zamknął je. Więcej wizytacji na fizyce nie pamiętam...
:-)