Autor
darekway
KołaczeMa głowa kołacze, ja paczeRybak na wędkę robaka haczeKrzyknął ktoś: Apacze!Dobra ja Ci wybaczeW reprezentacji są dobrzy graczeHej ludzie - to były wołaczePod sklepem znów palaczeJa za Tobą płaczeSwoją twarzą Cię uraczeA potem kupimy 3 sraczeI wymienimy je na wybielaczeOn zawsze kozaczeNastępnie pije ACELubię winiaczeAle czasem mam ochotę na whiskaczeW domu maniaczeMój team to biegaczeJak ja Ci to wytłumaczeCiągle ktoś gdacze i ściąga haraczeNa polskim zazwyczaj majaczeKończę, na nartach skacze3
Ma głowa kołacze, ja paczeRybak na wędkę robaka haczeKrzyknął ktoś: Apacze!Dobra ja Ci wybaczeW reprezentacji są dobrzy graczeHej ludzie - to były wołaczePod sklepem znów palaczeJa za Tobą płaczeSwoją twarzą Cię uraczeA potem kupimy 3 sraczeI wymienimy je na wybielaczeOn zawsze kozaczeNastępnie pije ACELubię winiaczeAle czasem mam ochotę na whiskaczeW domu maniaczeMój team to biegaczeJak ja Ci to wytłumaczeCiągle ktoś gdacze i ściąga haraczeNa polskim zazwyczaj majaczeKończę, na nartach skacze
Reklama
Wsparcie na Patronite
Osobista ścieżkaZwyczajny, typowy dzieńA jednak szczególnyPod względem siły i postanowieniaI choć mnóstwo dniDziś zacznę nową drogęZostawiam tamte stare kamienice W reszcie czuję to rześkie powietrzeDługa i jednostajna droga znika spod nógRozpierzchnięte plany gromadzą się w głowie Idę jednym zdecydowanym tempemPrzez równe krainy gromad śniącychCoraz bardziej odczuwam szczęścieDotarcie - oznacza przypieczętowaną siłę woliJasne zielone równiny Skąpane w blasku nowego słońcaŻyją nieopodal śnieżnych szczytówCała ta różnorodność i sympatia okolicyUzupełniają ten metafizyczną własność5
Zwyczajny, typowy dzieńA jednak szczególnyPod względem siły i postanowieniaI choć mnóstwo dniDziś zacznę nową drogęZostawiam tamte stare kamienice W reszcie czuję to rześkie powietrze
Długa i jednostajna droga znika spod nógRozpierzchnięte plany gromadzą się w głowie Idę jednym zdecydowanym tempemPrzez równe krainy gromad śniącychCoraz bardziej odczuwam szczęścieDotarcie - oznacza przypieczętowaną siłę woli
Jasne zielone równiny Skąpane w blasku nowego słońcaŻyją nieopodal śnieżnych szczytówCała ta różnorodność i sympatia okolicyUzupełniają ten metafizyczną własność
Zebrane brzmieniaJuż świta, ostatki człowieczeństwa dogorywająNie zostało już wielu walczącychParu śmiałków i dwie,trzy dominujące myśliNiebo prawie bezchmurne ,tylko pojedyncze strzałyWykazujące chęć latania wraz z donośnym świstemZnudzone widowiskiem drzewa próbują zagłuszyć odgłosy walkiPrzyprawiając teraźniejszości jakby trochę osamotnieniaEmpatia w przeciwnikach jest ledwo widocznaObjawia się krótkim spojrzeniem w stronę poległegoNieodzownym elementem jest oczywiście ukłonTutaj też wykonuje go dyrygent po swoim koncercie1
Już świta, ostatki człowieczeństwa dogorywająNie zostało już wielu walczącychParu śmiałków i dwie,trzy dominujące myśliNiebo prawie bezchmurne ,tylko pojedyncze strzałyWykazujące chęć latania wraz z donośnym świstemZnudzone widowiskiem drzewa próbują zagłuszyć odgłosy walkiPrzyprawiając teraźniejszości jakby trochę osamotnieniaEmpatia w przeciwnikach jest ledwo widocznaObjawia się krótkim spojrzeniem w stronę poległegoNieodzownym elementem jest oczywiście ukłonTutaj też wykonuje go dyrygent po swoim koncercie
Sztuka ŻyciaPatrząc przez oknoZauważam tylko obłoki nadzieiSpiętrzone regularne marzeniaNie sięgające rzeczywistych zdarzeńJa także zanurzam się w mokradłachTracąc poczucie świadomości i logikiNie tracę przy tym bodźcówPrzez co czuję topienieDegradujące osobisty światopogląd2
Patrząc przez oknoZauważam tylko obłoki nadzieiSpiętrzone regularne marzeniaNie sięgające rzeczywistych zdarzeńJa także zanurzam się w mokradłachTracąc poczucie świadomości i logikiNie tracę przy tym bodźcówPrzez co czuję topienieDegradujące osobisty światopogląd
NiewiastaOna - tak daleka Tak wspaniała Za wzgórzem piękniejePojawia się obok W klatce szybującŻaden wiersz nie przechodzi przez kraty Żadna smukła ideaWszystko przemienia się w pokruszone kryształy Powstaje nowa data w kalendarzu Myśli wciąż uparcie brną do środka ogroduWyobrażenie ,,przyszłości" zasłania mieszczan wokoło Tak dostojnie falując w umyśleŚwiat dalej tępo maszeruje Gdy ja marzę o śnie realizmuWyblakłym przez rozsądek13
Ona - tak daleka Tak wspaniała Za wzgórzem piękniejePojawia się obok W klatce szybującŻaden wiersz nie przechodzi przez kraty Żadna smukła ideaWszystko przemienia się w pokruszone kryształy Powstaje nowa data w kalendarzu Myśli wciąż uparcie brną do środka ogroduWyobrażenie ,,przyszłości" zasłania mieszczan wokoło Tak dostojnie falując w umyśleŚwiat dalej tępo maszeruje Gdy ja marzę o śnie realizmuWyblakłym przez rozsądek
Ten tekst może być nieodpowiedni dla niektórych czytelników.Wyświetl mimo wszystko14 opinie
22 October 2011, 21:37
Nie martwcie się ,ja tez nic z tego nie rozumiem ,tekst wrzuciłem tylko żeby pokazać jak można zrobić wiersz z jednego rymu . Jak macie jakieś zrozumiałe i z sensem wierszem to wstawcie linka pod spodem ,chętnie przeczytam :D
Jeden heros nie stanowi wagi dla stu kroczących. Zbłąkani rozdzielą więcej ,,charyzmy" ,która znormalizuje pozostałych. Abulicy wciąż będą się zastanawiać czy warto zostać bohaterem czy też pójść przed siebie ,szlifując umysł.2
Jeden heros nie stanowi wagi dla stu kroczących. Zbłąkani rozdzielą więcej ,,charyzmy" ,która znormalizuje pozostałych. Abulicy wciąż będą się zastanawiać czy warto zostać bohaterem czy też pójść przed siebie ,szlifując umysł.