Była to jedna z tych nocy, w których nie ma nadziei na świt. - Antoine de Saint-Exupéry
Rozłożyłem koc, położyłem się i zapatrzyłem na wschód. Słońce właśnie wstawało, budziło się do życia, zupełnie obojętne na widok otaczającego mnie świata. Nie rozumiałem dlaczego na nie patrzyłem, mrużąc oczy pod chromowaną powierzchnią okularów przeciwsłonecznych. Może to był strach, jakiś ujmujący serce odruch, który do końca miał mnie pozostawić po tej jasnej stronie życia. Reakcja organizmu, oduświadamianie się na pustkę. Cofanie chronologii rzeczy, które widziałem, które zapamiętałem.
Postanowiłem zaczekać. Zbyt długo uciekałem, cały ten bieg, przez zalane słońcem doliny, pagórki, czy drogi o błyszczących kałużach musiał mnie w końcu znudzić. Wiedziałem, że niebawem go usłyszę, był głośny, każdy, kogo dane mi było jeszcze [...]