Spłonęło w ogniu moje marzenie,
Zginęła w nim moja tęsknota,
Zrodziła się kiedyś wielkim pragnieniem,
Dziś zapragnęła ofiar.
Ten ogień pali i niszczy,
Wokoło nic nie zostanie,
Już nawet zwęglonych zgliszczy
Nie ujrzysz, kiedy tu staniesz.
I woda tu nie pomoże,
Nie zwalczy nic tego żywiołu.
Zostanie po nim, być może,
Niewielka garstka popiołu.
Był czas na powroty,
Na jakieś tam wyjaśnienia.
Teraz już nie ma odwrotu,
Spłonęło wszystko… nic nie ma.
/Joanna/