Akiedy już myślała, że nic złego więcej wydarzyć się nie może, wtedy właśnie jej serce zaczęło kochać.
A kochało czule, z oddaniem, wytrwało złamania, napawało się każdą chwilą swego szczęścia, a jego bicie przyspieszało, to znowu zwalniało i tylko dlatego, że Był obok Niej. Lecz nie wszystkie historie kończą się szczęśliwymi zakończeniami. Serce kochające naiwne jest, ślepe, opętane, nie słucha i samo wie lepiej. I wtedy nadchodzi nieoczekiwany, nieprzenikniony i rozdzierający ból. Ból, który poznał już
Wiele serc oddających swe istnienie tylko po to by choć przez chwilę poczuć tę cząstkę radości, poczuć się wolnymi od zmartwień. Lecz kiedy zaczyna on dokuczać trwale i nie odstępuje swych zamiarów, wkrada się najstraszniejsze dla serca uczucie, uczucie cierpienia. Cierpienie niszczy, rozsiewa, manipuluje i zatraca w panicznym obłędzie. Nic już nie jest takie jak dawniej. Kolory tracą swą barwę, a
Zostaje po nich tylko smutek i cień szukający swych właścicieli. Czas przestaje być niezauważalny, ale dłuży się niemiłosiernie. Została sama. Choć przed chwilą jeszcze trzymał jej rękę uroczyście oświadczając iż nie opuści jej nigdy i że Jego miłość do Niej przetrwa na wieki.