Nie pamiętam dokładnie jak to było z tym cytatem, ale był on na końcu książki kiedy on wraca do ukochanej (nie pamiętam czy mówię prawdę bo naprawdę dawno to czytałem) i okazuje się, że jej nie ma, że już tam nie mieszka czy coś i odchodząc wymawia te słowa jakby w pustkę czy może do samego siebie.. Ten cytat idzie za mną odkąd go przeczytałem i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go powiedzieć i to szczerze..
Stłoczone w ciężarówce, przemarznięte, spragnione i przerażone, wchodzą na siebie, depczą i ranią, jeden krzyk, jedno wycie, godziny obijania się o szorstkie deski, płacz bez łez, czasem mokre oczy... Wygnane, stratowane, połamane, obijane kijami, często skręcone kostki, na upartych paralizator, żadna się nie ukryje, wybiegły wszystkie... Godziny oczekiwania,bez wody, w deszcz i słońce, wiatr i mróz, z zazdrością obserwują te [...]