Znalazłam czterolistną koniczynę przechodząc pod wysoką drabiną, na drodze gdzie siedem lat temu stłukłam swe zwierciadło. Nazywana od dziecka siódemka w piątek trzynastego spotkałam zakonnice. Pamiętając słowa mamy, że gdy spotka się taką panią splunęłam dwa razy za lewe ramię. Zabity czarny kot, leżący w rowie, tuż przy drodze uśmiechał się do mnie, mówiąc, że właśnie przebiegał mi drogę. Tuż przy bramie mego domu spotkałam znajomego kominiarza złapałam za guzik myśląc o podkowie.
A teraz pytam, gdzie to szczęście, gdzie ten pech?