Wujek Rysiek pije od lat nastu wyszedł rankiem lekko po trzynastej przetarł oczy pod mur się odlał zaspany grabę podał w spóźniony ranek później klucz chwycił nastawny w ręce żylaste aż strach siodło dokręcił w rowerze ciężkim ruchem Mówię - załóż warsztat rowerowy szczeniaki ubóstwiać będą cię nad świat będziesz na dzielnicy szanowanym gościem w czystej marynarce i spodniach bez łat spojrzałem w brudne lędźwie firan meliny gdzie można skończyć się jak tani barszcz on powiedział - nie, to nie te czasy Piotrek i przełknął cierpką ślinę wydając smutny mlask a ma on w łapach fach ogromny wychudł trochę pijąc tyle lat zarósł smutkiem i ma otchłań w oczach pije i nikomu pociągnąć nie da bo zarobił na nią sam tynk z serca odpadł ciężki niby płaszcz ale on nie wyznał łez nie wylał w nas rankiem szaber uprawia na ogródkach następnie wino i tak dzień przykleja dna po zaspany płacz i zakręcony gaz.
Mówię ci, będą ubóstwiać cię szczeniaki w łapach masz mechaniczny dar potrafisz zgrabnie trzymać klucz francuski i nacentrować koła a także ten fatalny świat z ulicy Garncarskiej.