Ulica nauczyła mnie jak godnie cierpieć… dlatego czasami milczę… umarłem…narodziłem się… zmieniłem życie… ale nie potrafię dzielić się cierpieniem… i nie chcę... uciekam więc… chowam się…unikam wzroku… mówię, że jest fantastycznie… ale tak nie jest… czasem bolą słowa, bagaż ciąży… i choroby nie omijają… codziennie w ukryciu przybijam się kawałkami do krzyża…zaciskam zęby... umartwiam ciało… by tylko przyzwyczaić się do bólu… nikt nie pozna się… że cierpienie przeszywa moje serce… uśmiecham się…i daję radość… i niczego w zamian nie chcę… nie pytajcie więc dlaczego czasami... milczę...
W Twoich wierszach jest tyle różnorodnych emocji... takich prawdziwych, otulonych płaszczem magii, przepasanych cieniem i blaskiem rzeczywistości... To wielka przyjemność móc je czytać.
Grzegorzu...Twoja poezja jest jak napięta struna na gryfie, dźwięczna i zniewalająca swym wdziękiem.. ...i nie ma znaczenia , czy tętni optymizmem, czy smutek z niej się sączy...podziwiam Cię ...ze mną jest zupełnie odwrotnie...wiecznie nie wprost mówię, z resztą nawet mój nick na to wskazuje:))