Stałem w kolejce trzymałem sześcioletniego syna za rękę brałem zasiłek z zakratowanego okienka patrzyłem na kolejkę odrapaną lamperię i zabierałem go na wodę z podwójnym sokiem z saturatora w plastikowym kubku - żal w oczach -
To było u stóp kamienicy ceglanej wodę podawał mężczyzna wąsaty syn pił z radością w upalny poranek a ja walczyłem o byt i myślałem o pracy
To było tak dawno a nic się nie zmieniło nadal jest szaro choć tyle lat ubyło...
umiesz oddać emocje i szarą rzeczywistość w swoich wierszach, do tego obrazując jakby się oglądało film krótkometrażowy...świetny, choć smutny obraz rzeczywistości nie koniecznie dzisiejszej... pozdrawiam serdecznie :)))))