Przeczytaj mnie od nowa. Jak wtedy, gdy spotkaliśmy się znowu. Nocy czasem wykadrowani. Pod parasolem z deszczu ukryci. Poszukaj za pajęczą siecią. Zmysłową i lepką. Słów zapisanych głęboko w czasie. Wyszeptaj, - tym, co pozostanie na dnie. Wplecione w serca bicie. Słyszalne. Miedzy Tobą i mną. Dotknij, - przez lata, pragnienie, miraż. Skrzące się lustra odbiciem. Chroń mnie, z wysoka dystansu szukając. Chroń, przed złego losu igraszką. Otulając w kołysce swoich ramion. Których szukam co noc. Zamknij w ich pancerzu. I stwórz z nas jedność. Chroń, chroń aż po kres sił, gdy światło w tęczówce zgaśnie. I z jego zanikającym blaskiem, zabiorę tę miłość ze sobą.
Dziękuję. Słowa pewnie jeszcze przyjdą... Jestem zaskoczona, że poezja mimo wszystko nadal dociera do innych. W tym pragmatycznym świecie wszystko tylko gna do przodu.