Na ustach w płynnym smaku Zanika nicość wrzasku Wyrazistość nocy złotej Odbija się w blasku źrenic Księżyc melodii kociej Nasycenie barwy zanika Gdy niebo szarością przenika A złość w nicość odpływa Pojawiają się namiętności Nikłych przechodni i gości Wśród swych ramion ugości Cisza i mrok swobody Otoczą cichym światłem świetliki Gdzie miłość z dzieci Wyrasta pośród krzewów jaśminu Poławiając kroplę półmroku Powiek ruch zanika Od wszelkiego słów szeptu do snu ucieka