Menu
Gildia Pióra na Patronite

Dwadzieścia złotych za butelkę po winie dla Jana Kowalskiego

Mój ojciec
wolał mnie nie znać
prawdopodobnie
byłem dla niego jak zbuk
a moja mama
jak jednorazowy materac
do nadmuchania

(później powietrze zeszło
i był alkoholizm)

W dzieciństwie sam
wisiałem na trzepaku
z głową ciężką od krwi
przy ziemi wydeptanej
nie płakałem

Ceglana ściana z trzepaka
nie wyglądała do góry nogami
a była
jak moje życie
i pamiętam smutną mamę nad rzeką
z butelką
w której kończyło się picie
-wino patykiem pisane-

128 143 wyświetlenia
1427 tekstów
95 obserwujących
  • Papużka

    26 February 2013, 10:38

    chciałam coś napisać... ale jednak nic sensownego z siebie nie wyduszę.

  • agniecha1383

    26 February 2013, 10:30

    dzieciństwo... przesiąknięte odorem alkoholu...nijakie..po latach niewiele żalu pozostaje za zmarnowane dzieciństwo raczej żal rodziców ze tak się dali omamić tym trunkiem...
    Bardzo życiowy i przejmujący wiersz... jak zawsze... masz dar przekazywania prawdziwych obrazów pozostawiając odbiorcę na rozmyślaniu...pozdrawiam serdecznie:)

  • słoneczniki

    26 February 2013, 08:30

    Uderzający.
    Ludziom wydaje się, że dzieci nic nie czują - ulica, "towarzystwo" zatraca uczucia - nic bardziej mylnego...
    Widać w tym wierszu wiele dogłębnych ran.